Hej :)
Z każdym dniem za oknem robi się coraz zimnej, ale i coraz bardziej kolorowo, a to za sprawą jesieni, która funduje nam piękne widoki opadających kolorowych liści. W takie jesienne wieczory coraz częściej sięgam po zapachy w postaci wosków, które chętnie sobie palę, gdy tylko za oknem zrobi się ciemno. W swojej małej kolekcji posiadam trzy zapachy, które według mnie będą idealne nie tylko na jesień, ale także i na zimę. Aby je poznać zapraszam was do przeczytania ich opisów poniżej.
Zacznę może od mojego ulubionego zapachu jakim jest Fireside Treats, czyli typowe pieczone nad ogniskiem pianki marshmallow. Zapach ten pochodzi z kolekcji letniej Q2 na 2013 rok i według producenta ma pachnieć pieczonymi piankami i karmelem. Jak pachną pieczone pianki nie wiem, bo nigdy takowych nie piekłam, ani nie jadłam, ale zapach tego wosku jest bardzo słodki i ma w sobie coś męskiego, a nawet rzekłabym, że drzewnego. Zapach palony w kominku jest niezwykle intensywny i rozchodzi się nie tylko po całym pokoju, ale czuć go też w innych pobliskich pomieszczeniach :) Niestety po wygaszeniu kominka dosyć szybko przestaje się go czuć.
Teraz ten zapach jest zapachem miesiąca, więc można go nabyć o 20% taniej i możliwe, że dam się skusić na zakup świecy. Mimo, iż zapach pochodzi z kolekcji letniej to uważam, że będzie idealny do palenia w mroźnie, zimowe wieczory albo w deszczowe, jesienne dni.
Polecam palić późnym wieczorem, ponieważ jest to zapach wieczorowy i mocny, ale mimo to nadal pozostaje świeżym zapachem.
Midnight Oasis to typowo męski zapach. Jeśli takowych nie lubicie to myślę, że się z nim nie zaprzyjaźnicie. Ja niezbyt wielką miłością do niego zapałałam, za to mój luby bardzo go lubi.
Zapach pochodzi z wiosennej edycji Q1 na 2014r. Według producenta zapach ten składa się z trzech aromatów: morskiej bryzy, drzewa sandałowego i cytrusów. Dzięki tym trzem składnikom zapach wydaje się być nie tylko mocny i męski, ale także ciężki, tajemniczy i elegancki. Gdyby tej tajemniczości i elegancji w tym zapachu nie było to nie wiem czy bym go po pierwszym paleniu ponownie zapaliła. Niestety jest to zapach bardzo intensywny, który długo będzie utrzymywał się w pomieszczeniu, nawet po szybkim jego wygaszeniu. Wąchając go "na sucho" mam wrażenie, że obok mnie siedzi przystojny, dobrze ubrany biznesmen, który z natury jest subtelnym i wrażliwym człowiekiem. Niestety po zapaleniu mam wrażenie, że siedzi obok mnie młody chłopak, który chce mi na siłę udowodnić jaki on to nie jest przystojny, bogaty i ile to na niego lasek nie leci. Ja jednak się mu nie oprę ;)
Ostatni zapach, czyli Salted Caramel to zapach, który znienawidzili wszyscy moi domownicy już na początku pierwszego palenia. Mój chłopak czuł go nawet, gdy wosk znajdował się w kominku, jednak nie był podpalony i kazał mi go wynieść z pokoju, bo by inaczej w nim nie wytrzymał. Według producenta zapach ten łączy w sobie słodkość palonego cukru i kremowo-waniliowego karmelu z nutami soli morskiej. Dla mnie takie zestawienie karmelu, wanilii, cukru i soli to bomba zapachowa, którą albo się pokocha, albo znienawidzi. Ja niestety należę do grupy osób, której ten zapach nie leży. Jeśli ktoś lubi kuchenne, jedzeniowe, słodko-słone zapachy to może go pokochać.
Zapach ten jest tak intensywny i trwały, że nawet po wygaszeniu utrzymuje się w pokoju bardzo długo. Dlatego właśnie już go nie zapalę ponownie, bo potem szybko nie pozbędę się tego zapachu z mojego pokoju. Trzeba jednak przyznać, że ten zapach diametralnie różni się od pozostałych wosków Yankee Candle i jest istnym majstersztykiem jeśli chodzi o takie odwzorowanie zapachu palonego cukru, karmelu, wanilii i soli. Wszystkie te cztery składniki są wyczuwalne w tym wosku, jednak to połączenie nie przypadło mi do gustu, a tylko wywołało ból głowy.
A wy, któryś z tych wosków macie? Lubicie Salted Caramel i całą resztę? Dajcie znać co sądzicie o dzisiejszych czterech zapachach :)
uwielbiam woski
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemnie się zapowiadają :) mam ten niebieski, nawet polubiłam go:)
OdpowiedzUsuńMam ten męski zapach i może nie jest moim faworytem, ale nie przeszkadza mi. Moja mama i mój chłopak bardzo go lubią i zawsze chwalą, jak ładnie pachnie u mnie w pokoju.
OdpowiedzUsuńPalić kostkę toaletowa- to chyba nie wskazane. Ja dopiero zaczynam przygodę z woskami ;)
OdpowiedzUsuńja nie jestem fanką wosków, a zapach salted caramel dla mojego nosa to największy woskowy śmierdziel ;/
OdpowiedzUsuńKocham woski,mam ich całą szufladkę :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie salted caramel jest za mocny :(
OdpowiedzUsuńMam tylko Salted Caramel i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńZ tych żadnego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNienawidzę Salted Caramel, śmierdzi dla mnie magi :D To był jeden z pierwszych moich wosków, wietrzyłam mieszkanie przez pół dnia :D
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych wosków :) Chętnie je powącham w sklepie i może się na jakiś skuszę :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie miałam jeszcze ;) ale niedługo będę uzupełniać zapasy
OdpowiedzUsuńJa niedługo zacznę swoją przygodę z woskami.
OdpowiedzUsuńmidnight oasis to mój ulubiony zapach:) natomiast zgodnie z Twoimi najbliższymi - salted caramel nienawidzę - koszmar jakiś, i do tego dusiło to strasznie!
OdpowiedzUsuńSalted Carmel...no właśnie...u mnie domownicy też tak reagowali.Zgodzę się z Tobą,że faktycznie wszystkie te zapachy są w nim wydobyte,ale mnie też nie spasował.
OdpowiedzUsuńFireside Treats miałam ale średnio mi się podobał, zaskoczył mnie sobą.
OdpowiedzUsuńUwielbiam woski i mam ich bardzo wiele w przeróżnych zapachach, ostatnio zaczęłam się przekonywać też do samplerów.
OdpowiedzUsuńSalted Caramel bym się bała odpalić w moim małym pokoju :) Midnight Oasis ostatnio wypróbowałam, zdecydowanie muszę małe ilości tego wosku palić ale spodobał mi się :) A Fireside Treats muszę zamówić :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam woski:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za mega intensywnymi zapachami więc chyba Salted Caramel nie podszedłby również i mnie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam od pani ze stoiska Yankee Candle, że Salted Caramel jest bardzo intensywny i czuć go długo, długo. Nie wiem, nie miałam jeszcze okazji go palić.. tylko wąchałam w sklepie, ale zawsze go odkładałam ;)
OdpowiedzUsuń