Hej :)
Korzystając z tego, że mam dzisiaj wolny wieczór chciałabym przedstawić wam moich grudniowych ulubieńców. Jak zwykle nie jest ich dużo, ale są to kosmetyki, które używałam wręcz codziennie i które bardzo przypadły mi do gustu.
Zacznę może od mojej ulubionej odżywki Balea do włosów suchych i zniszczonych, która już po pierwszym użyciu podbiła moje serce i włosy :) Odżywka ta ma w swoim składzie olejek arganowy, pantenol, glicerynę oraz kompleks z białka pszenicy. Ten skład jest idealnie dopasowany do moich włosów. Poza tym nie ma w nim silikonów, co dodatkowo urzeka mnie w tym kosmetyku. Jeśli się nie mylę to ta odżywka kosztowała mnie 2,5 Euro, czyli coś około 10zł. Żałuję, że nie kazałam sobie kupić kilku opakowań tego produktu, ale przejdźmy już do wyjaśnienia za co ją tak lubię :) Po użyciu tej odżywki moje włosy są miękkie, gładkie i bardziej lśniące. Zauważyłam nawet, że są mniej splątane niż po użyciu innych odżywek. Zapach jest całkiem przyjemny, ale niestety nie utrzymuje się na włosach zbyt długo. Konsystencja jest średnio gęsta, ale bardzo wydajna. Wystarczy niewielka ilość tego produktu, aby wetrzeć go w połowę długości włosów. Ogólnie mówiąc ta odżywka zachowuje się lepiej niż niejedna maska do włosów. Szkoda tylko, że produkt ten nie jest dostępny stacjonarnie w Polsce. Do teraz nad tym ubolewam :(
Drugim produktem, który męczyłam prawie za każdym razem, gdy wychodziłam z domu jest paletka do brwi firmy Avon. Wyrwałam ją na wymiance kosmetycznej od Wioletty i to był najlepszy łup jaki wtedy dorwałam :) Paletka ta posiada wosk, który ma trzymać w ryzach nasze brwi oraz cień, który nakładamy na brwi, aby je przyciemnić i uzupełnić braki włosków. Cień jest koloru ciemnobrązowego (na zdjęciu wygląda na jasny brąz, ale w rzeczywistości taki nie jest) i idealnie pasuje do mojej jasnej karnacji, tak samo jak i do moich wiśniowo-brązowych włosów. Przyznam się szczerze, że wosk nakładam na brwi rzadko, bo nie podoba mi się efekt jaki daje w połączeniu z cieniem (ciężko mi się nakłada cień na ten wosk, a dodatkowo mam wrażenie, że na tym wosku cień wygląda jakoś tak karykaturalnie). Natomiast sam cień daje ładny, naturalny look i utrzymuje się na brwiach przez cały dzień, nawet wtedy gdy się zapomnę i po tych brwiach się podotykam, czy podrapię. Dodatkowo można nim bez problemu domalować braki we włoskach, co ja niestety muszę robić, bo w jednej brwi mam ubytek we włoskach. Cieszę się, że coś co u kogoś się nie sprawdziło u mnie sprawdza się i wygląda dobrze :)
Ostatnim produktem, który jest moim grudniowym ulubieńcem jest tusz do rzęs L'Oreal Volume Million Lashes So Couture. Ten tusz powinien pojawić się także w ulubieńcach listopada, ale postanowiłam, że pokażę wam go nieco później. Zakupiłam go na ostatniej promocji w Rossamnn'ie za 32zł i uważam, że trafiłam na naprawdę dobrą promocję. Za ponad 60zł bym go przedtem na pewno nie kupiła, bo szkoda mi było tyle pieniędzy wyłożyć na tusz. Teraz jednak mogłabym się skusić na niego nawet za te 60zł. Tusz ten rozdziela, pogrubia i delikatnie wyciąga ku górze moje rzęsy tworząc efekt prawie, że sztucznych rzęs. Niejedna osoba zapytała się mnie, czy mam doklejone rzęsy metodą 1:1, bo mam ich tak wiele. Nie, nie mam nic doklejone, a efekt wielu rzęs zawdzięczam właśnie temu produktowi. Szczoteczka tego tuszu jest silikonowa, z całkiem sporą ilością wypustek o różnej długości. Nie wiem, czy to dobrze widać na zdjęciu, ale jedna strona szczoteczki jest węższa od drugiej, a ta szersza strona posiada dłuższe wypustki niż strona przeciwna. Myślę, że to właśnie dzięki takiej budowie szczoteczki osiągamy efekt sztucznych rzęs. Bardzo podoba mi się w tym tuszu także opakowanie, które wygląda na bardzo luksusowe i zamknięcie, które robi 'klik", dzięki któremu mamy pewność, że tusz został dobrze zamknięty. Na razie tusz ten nie osypuje mi się pod oczami i nie gęstnieje, nie tworzą się także grudki. Mam nadzieję, że wydajność i jakość będą adekwatne do ceny tego produktu i że będę się cieszyć tym tuszem przez co najmniej dobre trzy miesiące (aktualnie używam go ponad dwa miesiące i na razie nic się z tym produktem złego nie dzieje). Jest to jeden z najlepszych tuszy jakie do tej pory miałam okazję testować.
To by było na tyle jeśli chodzi o moich grudniowych ulubieńców. Są to produkty, które naprawdę mnie w tym miesiącu (i nie tylko w tym) zachwyciły i na pewno szybko się z nimi nie rozstanę :)
A jak u was prezentują się grudniowi ulubieńcy? Znacie, któryś z moich hitów? A może, któryś z nich chcecie dopiero zakupić? Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach :)
Pozdrawiam was serdecznie i całuję. Do następnego posta. Pa, pa :*
ja również zdecydowałam się na ten tusz podczas tej wielkiej promocji Rossmannowej i go uwielbiam, pachnie lekko czekoladowo, ładnie pogrubia i rozdziela rzęsy :)
OdpowiedzUsuńMiałam tę odżywkę i byłam z niej naprawdę zadowolona :). Mam zamiar kupić sobie ten tusz, miałam standardową wersję i bardzo go lubiłam.
OdpowiedzUsuńMam tę odżywkę czeka na swoją kolej. Na tusz mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńBalea i tusz jest na mojej liście i byc może tusz kupię niebawem :D
OdpowiedzUsuńJuż dawno zapomniałam o Avon :) Muszę przejrzeć katalog :)
OdpowiedzUsuńNie znam nic z Twoich ulubieńców, ale tusz mnie ciekawi:)
OdpowiedzUsuńnie miałam nic z Twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńRównież mam ten zestaw do brwi, używam jednak wosku i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie strasznie tusze Loreal, same pochlebne opinie czytam. Muszę w końcu wypróbować.
OdpowiedzUsuńJa na tą odżywkę z Balea cały czas mam ochotę, ale jeszcze nie miałam okazji pojechać gdzieś, gdzie jest DM :(
OdpowiedzUsuńMyślałam, że jest to puder z Avon :) Ma identyczne opakowanie :)
OdpowiedzUsuńAkurat go używam
Nic z tego nie miałam ale paletka z Avonu mnie zaintrygowała
OdpowiedzUsuńod zawsze miałam słabość do tuszów do rzęs - i własnie mnie niem zainteresowałaś:) pewnie się skusze na jakiejś cudownej promocji w rossmannie :)
OdpowiedzUsuńJa mam szampon do włosów Balea z tej serii i nie do końca jestem z niego zadowolona, może odżywka jest lepsza muszę kiedyś wypróbować.
OdpowiedzUsuńTeż lubię tę odżywkę Balea :) Szkoda, że nie można ich dostać w naszych Rossmannach..
OdpowiedzUsuńBalea <3
OdpowiedzUsuńTa paletka do brwi mnie bardzo zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już od kogoś, że ten tusz jest świetny, będę musiała go wypróbować!
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach tej odżywki, u mnie zapach też czasem średnio się utrzymywał, ale na szczęście potrafił o sobie przypomnieć, kiedy włosy były wilgotne albo gdy miałam je spięte i rozpuściłam :) Niestety, z włosami w gorszym stanie radziła sobie już dosyć średnio.
OdpowiedzUsuńtusz mam i polecam!
OdpowiedzUsuńJakimś cudem nie miałam żadnego z Twoich ulubieńców ;).
OdpowiedzUsuńMam chrapkę na tę odżywkę ::)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z Twoich ulubieńców, odżywka mnie najbardziej zainteresowała.
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tym tuszu:)
OdpowiedzUsuńszukam jakiejś dobrej paletki do brwi, może skuszę się właśnie na tę :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie przepadam za takimi szczoteczkami, to kusi mnie ten tusz :)
OdpowiedzUsuńOdżywkę Balea bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń