piątek, 9 maja 2014

O promocjach w drogeriach i zachowaniu klientek z mojego punktu widzenia


Hej :)
Dziś będzie post niekosmetyczny związany z sytuacjami jakie zaobserwowałam będąc w drogeriach podczas dużych promocji, które trwały w Hebe, Rossmann'ie i Naturze.


Muszę przyznać, że takie spore przeceny kuszą, a co za tym idzie przyciągają rzesze klientek, które zazwyczaj lądują w drogerii rano, w pierwszy dzień promocji, aby upolować jak najszybciej najlepsze kosmetyki. Co za tym idzie przy szafach z kosmetykami jest tłum kobiet, które przepychają się między sobą, aby dostać się jak najszybciej i jak najbliższej do wypatrzonego produktu (tak przynajmniej było w drogeriach w moim mieście). Czasami otwierają wszystko jak leci nawet jeśli produkt jest zabezpieczony. Bardzo mnie to irytowało i patrzyłam na takie kobiety diabelskim wzrokiem i trochę żałuję, że nie zwróciłam im uwagi. Niestety panie pracujące w drogerii też takim osobom uwagi nie zwracały, a powinny...
Jak widziałam np. wszystkie pootwierane podkłady L'oreal'a, które były uwalone od podkładu od góry do dołu to nie miałam ochoty nawet ich dotykać, a co dopiero kupić. Nie wspomnę już o szminkach, które w większości były otwarte i używane albo połamane, a opakowanie było całe ubrudzone, że aż wołało o pomstę do nieba. Widziałam także, że sporo zatyczek ze szminek było połamanych.
Gdy jesteście zainteresowane jakimś kosmetykiem, który w szafie jest albo otwarty albo ubrudzony to poproście panią pracującą w drogerii, która kręci się niedaleko szaf, aby zobaczyła czy nie mają tego kosmetyku na magazynie albo schowanego w szafie, ponieważ nie raz mają kilka pochowanych kosmetyków (szczególnie tych z droższych marek) i wtedy macie większą pewność, że nikt wam paluchów do tego kosmetyku nie wkładał.
Buszując przy kolorówce czułam się jak złodziej, ponieważ z każdej strony byłam obserwowana przez panie pracujące w drogerii oraz ochroniarza, który patrzył na wszystkich surowym wzrokiem.
Będąc w Hebe zauważyłam, że panie makijażystki malując klientki używały testerów! O zgrozo! Kilkadziesiąt osób używało te produkty, pewnie jakaś osoba może się nimi pomalowała (np. usta szminką), jeszcze więcej osób na brudnych rękach testowało te kosmetyki, a panie makijażystki nakładają je na twarz klientkom! Jestem ciekawa, czy chociaż jakoś je dezynfekują...
Muszę przyznać, że ze wszystkich trzech drogeri, w których byłam w Hebe panował największy porządek, a w Rossmann'ie był przy kosmetykach jeden wielki burdel.Może to być spowodowane tym, że w Rossmann'ie był większy rabat na kosmetyki, ale mimo wszystko jakiś porządek powinien być.


Podsumowując: bardzo lubię takie spore promocje cenowe, ale nie cierpię, gdy widzę, że większość kosmetyków jest pootwierana, użyta lub ubrudzona, a panie pracujące w drogerii nie zwracają na to uwagi. Nigdy też nie pójdę do drogerii wykonać sobie makijażu, bo nie chcę mieć na twarzy testera, do którego miało dostęp mnóstwo osób, szczególnie biorąc pod uwagę produkty do ust, które mogło na swoich ustach testować kilka kobiet. Pamiętajmy przede wszystkim o ochronie swojego zdrowia, bo ono jest najważniejsze! Czasami warto dołożyć te kilka złotych i iść do dobrej kosmetyczki wykonać sobie makijaż albo poczekać na inną promocję na dany produkt, na który polujemy. Pamiętajmy także o zakupach poczynionych z głową, bo podczas takich promocji możemy wydać ogromne pieniądze na produkty, które tak naprawdę nie będą nam potrzebne albo będą leżały nam wieki na półce i będą czekały na swoją kolej, a do czasu ich użycia może być jeszcze wiele dobrych promocji.

49 komentarzy:

  1. Ja byłam w Rossmannie raz podczas tego pormocyjnego szału zakupowego. Akurat tak trafiłam z mamą że tylko kilka osób było w drogerii,ale już pustki w szafach z kosmetykami niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było ruchu, bo większość już wszystko kupiła :D

      Usuń
  2. Przyznam się szczerze, że jak bylam nastolatką (czyli jakieś 10 lat wstecz) sama otwierałam produkty, które chciałam kupić, przeważnie jednak było to w celu obwąchania (mam taką manię, że wszystko wącham co by to nie było nie tylko kosmetyki) zobaczenia koloru itp. NIgdy się niczym nie maziałąm itd. Tylko, że w tamtych czasach nie w drogeriach nie uświadczyło się czegoś takiego jak tester. Być może w tych lepszych ale do takich z wiadomych względów nie chadzałam. Teraz nie potrafię zrozumieć, że ludzie otwierają wszystko jak leci i maziają się tym skoro obok leżą testery do wszystkiego. Z promocjami to nie ma moim zdaniem nic wspólnego poniewaz tak się dzieja na codzień tylko że jak jest taki tłum to może cięzej nad tym zapanować, nie rozumiem czemu pracownice drogeri nie zwracają na to uwagi, ba dają na to przyzwolenie...Miałam ostatnio nawet taką sytuację, chciałam kupić sobie jednen z tuszy byłam ciekawa jaką ma szczoteczkę, bo po obrazu ciężko był powiedzieć czy to silikonowa czy zwykła. Zapytałąm ekspedientkę o to, a ona do mnie, że moge otworzyć i sprawdzić i otworyzła ją i mi pokazała. Kupiłam tą maskarę, ale gdyby mi nie odpowiadałą, to byłaby już otwarta, a termin przydatności zaczał by już mijać. Co do malowania testerami nie widziałabym w tym problemu o ile malując używane były ku temu zdezynfekowane pędzle po każdej osobie, ale na to bym raczej nie liczyła... U mnie w naturze było spokojnie :D W Rossmannie szał i pustki z tym że Rossmann jest w centrum handlowym, a Natura wolnostojąca, ale obklejona plakatami była cała. Teraz jest promocja na lakiery 1+1 może się na coś skuszę, podejrzewam, że spokojnie będzie można sobie coś tam wybrać, bo większość ludiz już się obkupiła w Rosie hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumię otwarcie i powąchanie, ale pomacania już nie uznaję.

      Usuń
  3. Też mnie strasznie irytuje takie dzikie zachowanie klientek w drogeriach,pisałam u siebie o tym koszmarze i jak mnie kobitki zmasakrowały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wypowiem się w kwestii pani ekspedientki, ponieważ pracowałam w drogerii - u nas były testery do sprawdzania koloru itd. do tego wszystko obklejałyśmy na łączeniu taśmą aby nie było otwierane i było wszystko ok. Gorzej jak nie było testera tuszu tylko przyklejony kawałek szczoteczki panie klientki tak się awanturowały, że szok leciały wyzwiska itp.
    Trzeba uświadomić sobie jedną podstawową rzecz PRETENSJE o to, że nie ma testerów i klientki otwierają i się awanturują trzeba wysyłać/pisać do firm bądź przedstawicieli handlowych, którzy są za to odpowiedzialni a często zwalają wszystko na nas ekspedientki - narzucają nam sprzedawanie kosmetyków w ciemno.
    Dodam, iż jak widziałam klientkę psiukającą dezodorantem aby sprawdzić zapach to krew mnie zalewała, zwracałam uwagę a ona ,, że jak ma sprawdzić zapach?,, ja na to, że może na chwilkę odkręcić np dezodorant w kulce i powąchać lepsze to niż 100 pań sprawdzających zapach 1 dezodorantu tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że klientki też nie są święte i się awanturują z paniami ekspedientkami, które są Bogu ducha winne. Ja nie zrzucam winy tylko na ekspedientki, bo wy nie możecie nic zrobić, że nie ma testerów.

      Usuń
    2. No tak ale ja nie mówię, że kogoś obwiniasz broń boże bo klientki są okropne (niektóre) ja wiem i zgadzam się z Tobą w kwestii otwierania kosmetyków bo ja też bym się zwyczajnie brzydziła kupić pomadkę już zaczętą :)
      Masz w 100% rację nie powinno się napoczynać nowych produktów do sprzedaży !

      Usuń
    3. Dzięki za zrozumienie :) Ty też jak najbardziej masz rację :)

      Usuń
  5. Nie którym poprostu brak, kultury i ogłady, a także nie zostali nauczeni poprawnego zachowania. Byłam świadkiem takich scen wielokrotnie, aż mi się nie chce komentować :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Sad but true;/ W moim Rossmannie było tak samo, tłum kobiet ściśniętych przy szafach z kosmetykami i ślepo wpatrzonych w kolorowe opakowania. Sama miałam nic już nie kupować, ale w końcu towarzyszyłam koleżance w nadziei, że znajdę jakąś niemacaną Elixir. Próżne marzenia - półka z Elixirami była niemalże pusta. Nie licząc połamanych na wpół roztopionych i pogryzionych testerów! Okropność, bo jak jeszcze jestem w stanie zrozumieć pustki (no bo wykupione) to już takie coś mi się nie mieści w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się udało zakupić elixiry, ale było tylko 5 nieuszkodzonych z czego ja kupiłam 3 :D

      Usuń
    2. To naprawdę jesteś lucky :D

      Usuń
  7. A bo zapomniałam jeszcze - a propos to pytałam w Naturze na temat uzupełniania szaf z kosmetykami, bo szukałam Fixera z Kobo i były pustki. To usłyszałam, że nie, nie, nic takiego nie ma, a wszystkie kosmetyki już są wyłożone. Nie wiem na ile to moje szczęście do szybkich dostaw, ale jak poszłam już ostatniego dnia promocji wieczorem na ostatnie zakupy to nagle w szafie Kobo stały chyba cztery Fixery... I jeden jest mój! ^^ (zamiast pamieć, bo miałam to zawrzeć razem, ale cóż, pospamuję, wybacz) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spamować :D To Ci się udało- szczęściara :D

      Usuń
  8. niestety nigdy nie zmieni się to, że produkty są otwierane. mimo tego, że obok stoi tester.

    OdpowiedzUsuń
  9. kurcze to ja chyba w moich sklepach miałam szczęście, bo niczego takiego nie doświadczyłam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja bym sie nie wybrała na taki makijaż do Hebe:/ fuj

    OdpowiedzUsuń
  11. Wpadłam dziś do Rossmanna, bo akurat byłam w okolicy i bardzo szybko wyszłam. Miałam w planie kupić szminkę, ale wszystkie były pootwierane, połamane itd...:/

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie atmosfera była podobna, z tym, że u mnie panie zwracały uwagę na otwieranie kosmetyków, a macane i uszkodzone produkty zbierały z szafek i pakowały w osobne woreczki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że obsługa pierwsza klasa ;) Tak powinno być w każdej drogerii :D

      Usuń
  13. Ja akurat nie bylam na tych promocjach, nie mialam potrzeby za bardzo, zeby sie spieszyc i cos upolowac. Ale wyobrazam sobie jak to wygladalo....niektorzy ludzie naprawde zadzwiaja swoim zachowaniem

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie mam u siebie drogerii Hebe, ale w porównaniu Rossmana i Natury, to w Naturze ład i porządek. A obie drogerie są jedyne w mieście! Także można? można :) A to co piszesz o malowaniu testerami.. brr.. nawet nie chce o tym myśleć z moimi skłonnościami do opryszczki :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównując Naturę do Rossmanna to u mnie tak samo- w Naturze czyściej niż w Rossmann'ie :)

      Usuń
  15. Ja jak byłam w Hebe podczas promocji, to były 3 osoby razem ze mną, cisza spokój. Kosmetyki na swoim miejscu, nie brakowało testerów. Inna sprawa, że w Hebe zostałam 3 razy zapytana czy mi w czymś nie pomóc, a w Rossmannie takiego zachowania nie zaświadczysz. Myślę, że w Hebe pilnują, by był porządek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio coraz bardziej przekonuję się do Hebe. Masz rację- w Rossmann'ie nie pytają, czy w czymś pomóc, a w Hebe panie są chętne do pomocy i bardzo uprzejme- mają też wiedzę na temat kosmetyków i trochę się na nich znają :)

      Usuń
  16. Jak widziałam dzikie tłumy przy szafach to nawet tam nie podchodziłam. Ale fakt faktem, że niektóre kobiety zachowywały się jak dzikie zwierzęta, którym rzucono kawał mięcha.
    Jak nie ma czegoś, co chcę kupić, albo widzę że było używane to zawsze pytam panią kręcącą sie w pobliżu :) i 95% przypadków dostałam nówkę sztukę :) nie dotykaną przez nikogo :)
    Co do malowania się testerami... przyznam szczerze, że szokuje mnie, jak widzę ładną, zadbaną dziewczynę, która maluje usta testerem i sprawdza kolor... w życiu bym tego nie zrobiła! Tyle osób tego dotyka, sprawdza... już nie tylko na ustach, ale tak jak i piszesz... na brudnych rękach, nie rzadko na nie umytych po pobycie w WC ... (często widzę, jak panie wychodzą z kabiny, przeglądają się w lustrze, poprawią włosy i wychodzą... pewnie myślą, że rączki umyją się same... )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ja też natrafiam na takie widoki :( Smutne to :(

      Usuń
  17. Pisałam właśnie u kogoś w komentarzu o tym, że u mnie w rossmannie, wszystkie pomadki, które dotykałam były otwarte, ruszone i wręcz jakby rozstopione, a Panie malowały się każdą pomadką po kolei. Byłam bardzo zażenowana i odechciało mi się zakupów. Nawet nie chce mi się rozpisywać na ten temat, bo zaraz zła jestem.

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie w mieście na szczęście nie ma aż takiego wielkiego zafascynowania promocjami i zazwyczaj nie ma tłumów a przynajmniej ja na nie nie trafiłam.Też mnie to denerwuje,że laski otwierają produkty ale z drugiej strony ja bym wolała nie kupować kota w worku wtedy gdy nie ma testerów...skąd możesz mieć pewność czy np dany tusz będzie dawać taki efekt jaki chcesz jeśli nie masz tego jak sprawdzić a kosztuje trochę?W sumie to jest błąd drogerii,że nie zapewniają do wszystkiego testerów.A co do tego obserwowania jak złodzieja to też mnie to irytuje.I skandalem jest to,że do takiego 'profesjonalnego' makijażu używają testerów O.o

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja uwielbiam te promocje, ale po prostu przychodzę na samym początku, kiedy nie jest jeszcze przebrane i pootwierane. Albo na przykład przyszłam wczoraj i miałam farta, bo akurat ekspedientka wykładała nowe produkty do szaf. Idealny moment, bo drogeria była prawie pusta :)
    Albo po prostu można poprosić miłą pracownicę, one tam mają czasem w szufladkach pod szafami nowe i nieotwierane sztuki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. dlatego najlepiej pójść w pierwszy dzień promocji, jeszcze wtedy większośc rzeczy jest w dobrym stanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam o 11 w pierwszy dzień promocji i połowa rzeczy była już pootwierana i zniszczona ;/

      Usuń
  21. W moich drogeriach również były tłumy, szczególnie w rossmanie, jednak na pewnej promocji nigdzie nie było pań, które mogłyby podpowiedzieć, doradzić lub jak napisałaś pokazać produkt, jeżeli jest w magazynie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie siedziały na kasie :P

      Usuń
    2. Tak tak, bo dzwonki ciągle słyszałam z kas;)
      Jednak mimo wszystko uważam, że chociaż jedna pani powinna tam być i czuwać nad klientkami.

      Usuń
  22. Aż tak źle u mnie nie było.
    Ale też u mnie jedynie Rossman i właśnie te pustki wiały z szaf już.
    Ale jak najbardziej zgadzam się z Tobą w kwestii macania i mazania się kosmetykami które nie są testerem!
    A ochroniarz czy też panie ekspedientki powinny zwracać uwagę na takie zachowania choćby z tego względu ze później kto im to kupi?
    Z drugiej strony rozumiem też niechęć do wykłócania sie z awanturniczymi osobnikami którym zwróci sie uwagę...

    OdpowiedzUsuń
  23. Powiem szczerzę , że jak większość w ciągu tych promocji - a szczególnie rossman odwiedziłam kilka razy, za każdym coś kupiłam, to co już miałam upatrzone i sprawdzone z najwyższej półki. Lecz byłam świadkiem gdy kobieta otworzyła szminkę do samego końca wysuwając, aż wypadła i sie złamała... myśląc , że jest 'niewidzialna' szybko odłożyła na półkę. A przecież są te testery którym można sprawdzić kolor. ale cóż...

    OdpowiedzUsuń
  24. w rossmanie zawsze czuję się podobnie,dziwi mnie że makijażystki zapomniały o higienie

    OdpowiedzUsuń
  25. Też mnie przerażały te kobiety zachowujące się jak dziki w lesie ;/
    Po to są testery żeby je oblukać a nie... Tyle rzeczy zmacały i nie kupiły... ;/

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja chyba nigdy tego nie zrozumie, jak można otwierać nowe kosmetyki skoro testery stoją obok...

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja byłam świadkiem otwierania lakierów do paznokci... Nie dziwię się, że po zakupie szybko tracą swe właściwości skoro nie wiadomo jak długo stały otwarte... Zwróciłam uwagę kobiecie, która je sobie otwierała, ale jakoś niespecjalnie się przejęła.

    OdpowiedzUsuń
  28. Dlatego nie skorzystałam z promocji :)

    OdpowiedzUsuń
  29. U mnie w drogeriach zazwyczaj jest ok, choc i tak sie czasem zdarza :/ przepychanek raczej nie ma bo "moj" rossmann i tak jest slabo zaopatrzony ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Kobiety na takich promocjach zachowują się jak bydło... Ja się cieszę, że do Rossmanna trafiłam ostatniego dnia promocji - wyszłam z trzema lakierami, które już dawno planowałam kupić a nie masą innych kosmetyków i pustym portfelem:)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...