wtorek, 19 maja 2015

Spóźnieni ulubieńcy kwietnia


Hej :)
Dzisiaj przyszedł w końcu czas na ulubieńców kwietnia. Wiem, że powoli już czas na ulubieńców maja, a u mnie dopiero ulubieńcy kwietnia, ale natłok pracy i obowiązków skutecznie uniemożliwił mi pisanie nowych postów. Co do postów to uwielbiam te z ulubieńcami, bo dzięki nim mogę znaleźć coś dla siebie, co może i u mnie będzie hitem. Już wiele razy kupiłam coś dzięki ulubieńcom, których zaprezentowaliście na swoich blogach i w filmikach i wasze hity stały się także moimi hitami. Mam nadzieję, że moi kwietniowi ulubieńcy również i u was się sprawdzą, jeśli skusicie się na ich zakup.


Hitem hitów w moim makijażu okazał się podkład Lasting Finish firmy Rimmel. Swój posiadam w najjaśniejszym odcieniu 010 Light Porcelain i jest to dla mnie odcień idealny. Podkład posiada SPF20 co dla mnie jest ogromnym plusem, bo oprócz ujednolicenia kolorytu skóry, także chroni ją przez szkodliwym promieniowaniem słonecznym. Producent pisze, że podkład powinien się utrzymać do 25 godzin. Niestety nie jestem w stanie tego stwierdzić, bo podkład mam na swojej twarzy maksymalnie 15 godzin. U mnie bez poprawek utrzymuje się naprawdę bardzo długo. Bez dotykania utrzymuje się na skórze nawet do 10 godzin. Kryje średnio, ale jak dla mnie wystarczająco i zdecydowanie lepiej niż np. dużo droższy Loreal True Match, który dla mnie jest totalną klapą. Pięknie wtapia się w skórę, naturalnie na niej wygląda. Podkład ten zabieram ze sobą na wakacje, bo jako jedyny ma filtr przeciwsłoneczny i naprawdę dobrze i naturalnie wygląda na twarzy.


Jeśli chodzi o kolorówkę to w kwietniu zdecydowanie często molestowałam pomadkę Rimmel Lasting Finish z serii Kate w odcieniu 16. Szminka ta na moich ustach nie utrzymuje się jakoś super długo, ale w porównaniu z innymi szminkami jej trwałość jest naprawdę całkiem dobra. Pomadkę tę pokochałam głównie ze względu na świetną pigmentację i kolor, który w zależności od światła raz jest różowo-koralowy, a raz brzoskwiniowy. Wykończenie kremowo-satynowe bardzo mi się podoba i dzięki niemu szminka sunie po ustach jak masełko. Oprócz pięknego koloru pomadka ma także ładny, słodki zapach oraz eleganckie i trwałe opakowanie.


Będąc w Super Pharm'ie dałam się skusić na balsam do ust Balmi, który skusił mnie swym opakowaniem i ceną. Zapłaciłam za niego jakoś 16zł, więc mimo wszystko nie mało jak na balsam do ust, ale przeczytałam o nim kilka pozytywnych recenzji i to one spowodowały, że go teraz mam. Mam go już pół roku, ale dopiero teraz się w nim zakochałam. Swoją wersję posiadam w wersji malinowej, ale tu chodzi chyba tylko o kolor opakowania, bo produkt ten nie ma ani malinowego zapachu ani smaku. Pachnie dziwnie, ale przyjemnie. Jego konsystencja jest masełkowata, dzięki czemu sunie po ustach gładko. Nie klei ust, nie barwi ich, świetnie je nawilża i odżywia, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Gdy miałam popękane usta od zimna, od razu zaczynałam ten produkt stosować i problem znikał już po kilku dniach. Kosmetyk ten posiada SPF15, więc dodatkowo chroni nasze usta przed szkodliwymi promieniami słonecznymi. Zamknięty jest w plastykowym, kwadratowym pojemniku, który możemy dopiąć np. do zamka z portfela, czy kluczy. Opakowanie się nie otwiera i do tej pory nic mi w nim nie pękło, ani nie złamało. W tym maleńkim opakowaniu mamy 7g balsamu do ust, który ma całkiem dobrą wydajność.


Ostatni mój ulubieniec to odżywczy szampon do włosów Biokap, który otrzymałam na rybnickim spotkaniu blogerek. Nie raz wam powtarzałam, że dla mnie szampon nie ma większego znaczenia. Byleby tylko dobrze oczyszczał włosy i nie przyspieszał ich przetłuszczania. Jednak po użyciu tego szamponu naprawdę z czystym sercem mogę stwierdzić, że szampon szamponowi nie jest równy. Kosmetyk ten jest niesamowicie wydajny, naprawdę niewiele go trzeba żeby zaczął się pienić. Konsystencja jak u typowego szamponu. Zapach przyjemny. Co do działania to po użyciu tego kosmetyku moje włosy są mięsiste, niesamowicie miękkie i lejące, i tak się nie plączą jak po użyciu zwykłego, drogeryjnego szamponu za dyszkę. Po użyciu dobrej odżywki efekt jest jeszcze bardziej spotęgowany. Jest to jedyny szampon, po którego użyciu nie muszę stosować odżywki, bo już sam w sobie sprawia, że włosy wyglądają pięknie i są naprawdę przyjemne w dotyku. Stosowany wraz z odżywką powoduje efekt "wow" <3


Tak oto prezentują się moi spóźnieni ulubieńcy kwietnia. Po części są to też ulubieńcy maja, bo w tym miesiącu równie często ich używałam. Naprawdę pokochałam te kosmetyki i myślę, że znów je zakupię.
Znacie, któryś z moich hitów miesiąca, a może któryś was tak bardzo zainteresował, że zamierzacie go kupić? :)

15 komentarzy:

  1. Znam tylko podkłąd Rimella, i tak samo jak Ty bardzo go lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny odcień ma ta Kate. Podkład Rimmela mam. Tak nie do końca mi pasuje, ale utrzymuje się faktycznie długo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Balmi miałam i na początku mnie zachwycał, ale pod koniec niestety rozczarował :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten podkład mnie coraz bardziej kusi!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękny odcień szminki! Szkoda tylko, że nie przepadam za produktami do ust marki Rimmel :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj nic nie znam, ale kolor pomadki mi się spodobał ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam jedynie pomadkę Kate, śliczny kolor. Sama też bardzo lubię tę serię. Balmi już do mnie leci pocztą, więc na pewno pojawi się jego recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomadka jest śliczna, kiedyś ją miałam :) Podkład Rimmel ostatnio sobie sprawiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Żadnej z tych rzeczy jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten szampon mnie zainteresował :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam szminki Kate, w swojej kolekcji mam ich chyba 6 lub 7. Świetnie napigmentowane, idealnie suną po ustach - są po prostu super :D

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...