poniedziałek, 29 grudnia 2014

Kwartalne zużycia kosmetyczne


Hej :)
Dzisiaj chciałabym wam pokazać moje zużycia kosmetyczne, które udało mi się poczynić w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Październik, listopad i grudzień były miesiącami dosyć trudnymi jeśli chodzi o denkowanie produktów, ale jakoś udało mi się kilkanaście kosmetyków wykończyć z czego niezmiernie się cieszę. Oczywiście jak zwykle najwięcej jest pielęgnacji, ale z kolorówki też zużyło się kilka rzeczy.


Z kategorii WŁOSY zużyłam:

Odżywka do włosów soja i miód Mythos 50ml- mimo felernego opakowania tej miniatury jakoś udało mi się tą odżywkę wydostać z tej buteleczki. Zapach odżywki jest przyjemny dla nosa, ale działanie średniawe. Włosy po użyciu tego produktu są niby wygładzone, ale są jakieś takie tępe w dotyku i mało nawilżone. Jakoś mnie nie zachwycił ten kosmetyk i na pełnowymiarowe opakowanie raczej się nie skuszę.

Odżywka do włosów Dove z aktywnym serum spajającym 200ml- miałam wrażenie, że ta odżywka jest jedną z najgorszych odżywek Dove jakie miałam. Po użyciu moje włosy były szorstkie, niewygładzone, a o nawilżeniu nie było mowy. Zużyłam ten produkt mieszając go z innymi odżywkami i na pewno tej odżywki już więcej nie kupię.

Szampon Garnier Ultra Doux z olejkiem z awokado i masłem karite do włosów suchych i zniszczonych 250ml- na początku ten szampon bardzo lubiłam, ale po kilku myciach pod rząd zauważyłam, że moje włosy dużo szybciej się przetłuszczają po jego użyciu. Zaczęłam więc używać ten szampon jako przerywnik przy stosowaniu innych tego typu produktów i wtedy sprawdzał się on dobrze. Niestety przy codziennym stosowaniu obciążał włosy i je szybciej przetłuszczał, ale za to były one bardziej miękkie i mniej splątane niż przy użyciu innych szamponów.

Szampon do każdego typu włosów "Owoce i witaminy" Isana 400ml- mimo, iż jest to bardzo tani szampon to jednak spisywał się u mnie dobrze. Oczyszczał włosy, nie powodował powstania łupieżu, ale za to plątał włosy. Miałam także wrażenie, że moje włosy są lekko przesuszone, ale nie wiem, czy to nie jest czasem wina ogrzewania przez grzejnik elektryczny, przy którym ostatnio notorycznie siedzę, bo jest mi tak zimno. Mimo wszystko myślę, że jeszcze kiedyś kupię szampon z tej firmy.

Maska do włosów z minerałami z Morza Martwego Planeta Organica 300ml- maska całkiem dobrze spisywała się na moich włosach. Po jej użyciu włosy były wygładzone, miękkie, bardziej błyszczące i mniej splątane. Niestety zapach niezbyt przypadł mi do gustu, ale można było się do niego przyzwyczaić. Ogólnie jestem na tak jeśli chodzi o ten kosmetyk. Więcej o tej maseczce możecie przeczytać TUTAJ.


Z kategorii ZAPACH zużyłam:

Antyperspirant Rexona Biorythm 150ml- uwielbiam antyperspiranty tej firmy, ale ten jakoś mało chronił mnie przed potem. Nie było źle, ale inne antyperspiranty z tej firmy były lepsze i do poprzednich, które miałam na pewno powrócę, głównie do tej serii gdzie jest zapach Sexy.

Mgiełka do ciała Avon Planet Spa z olejkiem z jaśminu 100ml- zapach tej mgiełki mnie oczarował. Bardzo lubiłam ją używać do odświeżenia się, szczególnie w lato. Zapach niestety jakoś długo się nie utrzymywał, ale wybaczam mu to, bo mgiełka kosztowała mnie 9,99zł. Mgiełki Avonu bardzo lubię, a teraz mam w zapasie mgiełkę o cudownym zapachu figi, za którą zapłaciłam 7,99zł :)

Próbka wody Puma Woman- niestety zapach totalnie nie dla mnie, w dodatku bardzo krótko był wyczuwalny na skórze. Dobrze, że nie dostałam od kogoś pełnowymiarowego produktu, bo raczej byłby to nietrafiony prezent, a sama sobie tej wody na pewno nie kupię.



Z kategorii CIAŁO zużyłam:

Płyn do kąpieli Figa i Wanilia Avon 1000ml- najlepszy zapach płynu z Avonu jaki miałam! Jest słodki i pachnie jak drogie perfumy. Ten płyn do kąpieli skończył się chyba już po trzech tygodniach używania, bo wszyscy tak chętnie go wlewali do wody. Na pewno zakupię ten zapach ponownie, bo jest cudny!

Chusteczki do higieny intymnej z nagietkiem firmy Cleanic 2 opakowania po 10szt- szczerze mówiąc te chusteczki mnie nie zachwyciły jakoś bardzo, ponieważ były (moim zdaniem) słabo nasączone płynem i tylko z tego powodu jestem z nich niezadowolona. Nie wiem, czy jeszcze się na nie skuszę, bo ostatnio odkryłam o wiele tańsze i większe ilościowo chusteczki z firmy Facelle.

Mydło do rąk Isana o zapachu mleka i miodu oraz róży i jogurtu 500ml- bardzo lubię te mydełka, bo są tanie i dobrze myją ręce i ciało, ale niestety mam wrażenie, że niektóre z tych mydeł bardzo wysuszają skórę. Mimo wszystko nadal będę je kupowała, bo za tą cenę warto zakupić je ponownie.

Krem do depilacji pach, rąk i okolic bikini Eveline Just Epil  3w1 125ml- stosowałam go tylko do wygolenia miejsc intymnych i na początku wszystko było ok. Nie podrażniał mnie, nie nastąpił wysyp krostków. Niestety pod koniec opakowania zauważyłam, że krem nieco zmienił swoje działanie i nie działa już tak dobrze jak zaraz po otwarciu. Krem musiałam trzymać na włoskach przez min. 10 minut, a czasami zdarzało się tak, że niektóre miejsca musiałam dogolić golarką jednorazową. Ponownie się raczej na niego nie skuszę.

Arganowe masło do ciała The Body Shop 50ml- zapach jakoś niezbyt przypadł mi do gustu, ale nie był zły i szło się do niego przyzwyczaić. Masełko czasami topornie się rozsmarowywało, szczególnie przy zbyt długim wmasowywaniu je w ciało. Pełnowymiarowego produktu bym raczej nie zakupiła.
Więcej o tym masełku możecie przeczytać TUTAJ.

Mleczko do ciała Mythos 50ml- miniatura starczyła mi na dwukrotne pokrycie całego ciała. Dla mnie mleczko to było całkiem ok, szybko się wchłaniało, nie pozostawiało tłustej warstwy i nawet ładnie pachniało.

Krem do rąk Balea o zapachu owoców leśnych 100ml- najlepszy krem do rąk jaki miałam. Był niewyczuwalny na dłoniach po wsmarowaniu go w nie tzn. nie tworzył tłustego filmu, pięknie pachniał i był bardzo wydajny. W składzie nie ma parafiny, więc jeśli nie lubicie otoczki jaką ona tworzy na dłoniach to ten krem będzie dla was idealny.

Jagodowe masło do ciała The Body Shop 200ml- zapach produktu jest całkiem przyjemny, dodatkowo masełko dobrze nawilża skórę i to na całkiem długi czas. Szybko się wchłania i dobrze rozsmarowuje na ciele. Szkoda tylko, że cena tego masełka to ponad 50zł. Więcej o tym masełku możecie przeczytać TUTAJ.


Z kategorii MAKIJAŻ zużyłam:

Lakier do paznokci Loreal Color Riche nr 506 Exotic Grenade 5ml- piękny kolor lakieru jaki otrzymałam od mojej przyjaciółki od razu przypadł mi do gustu. Całkiem długo trzymał się na paznokciach, a z top coat'em prawie dwa tygodnie bez żadnego odprysku. Lakier ten tak maltretowałam, że od września do grudnia zużyłam całe opakowanie co rzadko mi się zdarza jeśli chodzi o lakiery do paznokci.

Baza pod cienie Avon- na początku wszystko było z nią ok, ładnie podbijała kolor cieni i je utrzymywała na powiece, jednak już pod koniec opakowania tak zgęstniała, że nie szło ją wciągnąć ze słoiczka, nie wspominając już o jej rozsmarowaniu na powiece. Mimo wszystko jej to wybaczam, bo kosztowała mnie tylko 10zł, a stwardnienie nastąpiło przy wykańczaniu produktu.

Perełki rozświetlające Avon- ten kosmetyk miałam już chyba ze trzy lata. Na początku o ile dobrze pamiętam świetnie się nimi różowiło i rozświetlało policzki, jednak po około pół roku do roku zaczynały one coraz mniej działać, tzn. na pędzel nie nakładało się tyle kosmetyku ile poprzednio. Mimo, że ponoć nie wolno ich rozkruszać, rozkruszałam kilka perełek co jakiś czas i wtedy było dobrze. Została mi odrobina tego produktu, jednak tą resztówkę wyrzuciłam, bo nie szło z nią za bardzo już nic zrobić. Tego kosmetyku na pewno już nie kupię.


Z kategorii TWARZ zużyłam:

Płatki kosmetyczne Life 10szt 2 opakowania- płatki te nie rozwarstwiają mi się przy demakijażu, natomiast lekko rozwalają się przy zmywaniu paznokci. Mimo wszystko bardzo je lubię i to jest moje już ente opakowanie.

Płyn micelarny Loreal Ideal Soft 200ml- bardzo polubiłam się z tym płynem do demakijażu. Szybko rozpuszczał makijaż, nie podrażniał moich oczu i był całkiem wydajny. Ja zakupiłam go za 8zł i żałuję, że nie kupiłam od razu kilu buteleczek. To mój ulubieniec ostatnich kilu miesięcy.

Vichy płyn micelarny 30ml- tragedia jakich mało. Nie zmywał makijażu, a jak już coś zmył to resztki makijażu, zamiast na waciku były rozmazane wokół oczu. Na szczęście oczu mi nie podrażnił. Dobrze, że nie miałam pełnowymiarowego produktu, bo bym na niego bardzo narzekała.

Peeling enzymatyczny z owoców tropikalnych e-naturalne.pl 30g- świetnie działający peeling do twarzy, który był w stanie usunąć nawet grube i wielkie suche skórki bez konieczności tarcia skóry. Niestety ja jestem leń i nie chciało mi się za bardzo robić tej mikstury, bo peeling ten jest w proszku i trzeba go wymieszać w odpowiedniej proporcji z wodą. Myślę, że tylko z tego powodu ponownie go nie zakupię. Więcej o tym produkcie możecie przeczytać TUTAJ.

Krem do twarzy Embryolisse Lait-creme concentre 5ml- krem w pełnowymiarowym opakowaniu kosztuje około 100zł i uważam, że nie jest warty wydania tych pieniędzy. Na drugim miejscu w składzie jest parafina, która moim zdaniem w takim drogim kremie znaleźć się nie powinna. Samo działanie nawilżająco-odżywcze jest mierne, jednak krem ten fajnie spisywał się jako baza pod makijaż, był bardzo wydajny i szybko się wchłaniał.

Krem do twarzy Idyllic Sensilis 5ml i próbki innych kremów- mimo takiej małej ilości kremu Idyllic starczył mi on na 5 użyć. Mimo, iż jest to krem przeciwzmarszczkowy to moja skóra się z nim polubiła i to na tyle, że planuję zakup pełnowymiarowego produktu. Żadna próbka mnie nie podrażniła i każda sprawdziła się dobrze jeśli chodzi o nawilżenie i stosowanie pod makijaż. Czekam tylko, aż zużyję zapasy kremów i wtedy zakupię sobie jakiś pełnowymiarowy krem tej firmy.

Łagodzący krem wzmacniający do twarzy na dzień SPF 10 Tołpa Roscal 40ml- szybko się wchłaniał, był idealny pod makijaż, ale słabo nawilżał moją twarz, a pod koniec użytkowania szczypał moją skórę zaraz po nałożeniu. Trochę na siłę próbowałam go zużyć, ale dałam radę. Niestety nie zakupię go już ponownie, bo moja skóra potrzebuje sporej dawki nawilżenia. Więcej o tym produkcie możecie przeczytać TUTAJ.


Kolagenowa maseczka do twarzy w płatku Beauty Formulas- bardzo fajny gadżet do domowego SPA. Fajnie się czułam w trakcie i chwilę po użytkowaniu tej maseczki, jednak nie zauważyłam jakichś głębszych efektów. Mimo wszystko taka maseczka sprawdzi się przed większym wyjściem, a u mnie na pewno jeszcze kiedyś zagości. Więcej o tym produkcie możecie przeczytać TUTAJ.

Dermaglin maseczka przeciwtrądzikowa dla kobiet i mężczyzn 20g- maseczki te mają świetny skład, jednak jest w nich coś co moją skórę podrażnia i powoduje, że przez kilka godzin mam na twarzy duże, czerwone placki. Myślę, że to wina glinki kambryjskiej. Po użyciu moja twarz była ściągnięta i taka jakby przesuszona, przez co musiałam od razu nakładać grubą warstwę kremu nawilżającego. Natomiast działanie oczyszczające było widoczne i u osób z problemami trądzikowymi ta maseczka mogłaby się dobrze sprawdzić. Zużyłam jeszcze maseczkę odżywczą i maseczkę Kleopatry jednak nie mam już opakowań po tych produktach. Jeśli chodzi o te dwie damskie maseczki to ta maseczka Kleopatry była najlepsza, bo nie spowodowała takiego ściągnięcia i czarownych plam na twarzy jak inne maseczki tej firmy. Jedna taka maseczka starczyła mi na 3-4 użycia.

Maseczka nawilżająca Dermomask 10ml- maseczkę tę zakupiłam za poleceniem pani pracującej w drogerii Hebe. Niestety nawilżenie mimo obiecujących słów na opakowaniu okazało się nikłe. Produkt ten kosztował mnie coś około 5 zł i starczył mi na trzy razy. Niestety już go więcej nie kupię.


Próbki innych kremów, czyli kremów Avene Hydrance Optimale Legere i UV Legere (Legere był dobry i zastanawiam się nad zakupem pełnowymiarowego produktu), Yves Rocher Elixir 7.9 (całkiem dobre serum), maseczka Yves Rocher Hydra Vegetal (nie była zła, więc może kiedyś skuszę się na pełnowymiarowy produkt), krem True Perfection na noc i na dzień Oriflame (oba mi nie podpasowały, rolowały się na twarzy, nie nawilżały i zaraz po nałożeniu podrażniały moją skórę, która mnie piekła), Bielenda maseczka efekt mezoterapii 5g- nie zachwyciła mnie i ponownie jej nie kupię.

A tak prezentuje się całe moje denko. Jak dla mnie są to spore zużycia, nawet jak na trzymiesięczny okres zużywania.


A jak u was prezentuje się denko? Jest spore czy raczej malutkie? :) Znacie, któryś z zaprezentowanych niżej kosmetyków, a może któryś bardzo lubicie lub wręcz przeciwnie jakiegoś naprawdę nie cierpicie? Czekam na wasze opinie :)

22 komentarze:

  1. Jak na 3 miesiące to nie jest wcale tego tak dużo.

    OdpowiedzUsuń
  2. muszę wypróbować płyn loreal;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie że spore zużycia:-) Mydła Isana też używamy,tanie i wydajne:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, super zużycie gratuluję ja nadal zbieram swoje opakowania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wg mnie płyn micelarny L'oreal jest świetny, a szampon z Garniera to katastrofa, strasznie obciąża włosy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie dove do włosów też się nie sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szampon z Isany kiedyś miałam był fajny

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ denko ♥
    Parę produktów chętnie bym wypróbowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ta serię avokado ale jeszcze nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne denko, naprawdę spore. Szampon Garnier Ultra Doux z olejkiem z awokado i masłem karite jest kiepski za to odżywka z tej serii to cudo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Duże to denko, micel z Loreal lubię bardzo ale dawno już go nie miałam, jakoś częściej sięgam po Garniera korzystniej wypada ze względu na cenę i pojemność.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sporo tego :) Moje dzisiaj miało sesję :D

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie dużo produktów zdenkowało się 1,5 tyg temu, reszta pewnie w Styczniu :D Szkoda, że ta odżywka z Dove się nie spisała bedę ją omijać.Natomiast maskę do włosów z minerałami z Morza Martwego dostałam-zapach w przeciwieństwie do Ciebie mi się podoba, ale nie mam jeszcze wyrobionej opinii.
    Gratuluję denka :))

    OdpowiedzUsuń
  14. gratuluję denka, przed Nowym Rokiem też postanowiłam je u siebie zrobić ale na fb i pozbyć się śmieci

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie micel z Vichy jest moim ulubieńcem i jest najlepszy ze wszystkich jakie miałam :) Tylko, że moja butelka jest przeźroczysta, ale to chyba ten sam micel :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne, duże denko. U mnie baza z Avon też pod koniec opakowania zrobiła się strasznie glutowata, nie zużyłam jej nawet do dna, bo nie byłam w stanie. Za to krem z Embryolisse bardzo polubiłam, pięknie nawilża moja skórę, usuwa wszystkie suche skórki w jedna noc i zastanawiam się nad zakupem pełnowymiarowego opakowania.

    OdpowiedzUsuń
  17. U mnie też te miesiące były ciężkie

    OdpowiedzUsuń
  18. nie miałam nic z tych rzeczy oprócz mydła z Isany i płynu do kąpieli z Avonu tyle, że były to inne zapachy :)
    Życzę udanego roku pełnego miłości i szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  19. No ,no całkiem porządne denko :) Muszę poczytać więcej o tym peelingu enzymatycznym :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Avon się naprawdę poprawił ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Spore zużycia, w moim denku też pojawił się ten szampon z Garniera ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Gratuluję zużyć! :)) Ja teraz będę testować bazę z Avonu, ale mam jakieś obawy odnośnie niej :) Mydła z Isany lubię, ale tylko te z edycji limitowanych, bo mnie to z pomarańczą i mango bardo do siebie zraziło :(

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...