Jeśli śledzicie mnie na facebook'u to wiecie, że udało mi się zostać testerką masła do ciała Wild Argan Oil od The Body Shop. Bardzo ucieszyłam się z tego powodu, ponieważ lubię masła do ciała ze względu na fakt, że one najlepiej nawilżają moje ciało. Niestety olej arganowy już mi się nieco przejadł, więc troszeczkę sceptycznie podeszłam do tego masła. Czy mimo wszystko polubiłam go? O tym dowiecie się poniżej ;)
Zacznijmy od opisu producenta:
Rozkoszuj się najbardziej luksusowym rytuałem piękności dla twojego ciała, bogate masło nawilżające do skóry suchej zostało wzbogacone olejem arganowym z Maroka, pozyskiwanym w ramach Sprawiedliwego Handlu (Fair Trade).
- 24 godzinne nawilżenie
- skóra staje się miękka i gładka
- maślana tekstura. Nasze szlachetne orzechy arganowe pochodzą z odległych gór Atlasu z Maroka, są ręcznie zbierane i łupane, a następnie poddawane procesowi tłoczenia, dzięki któremu otrzymujemy najwyższej jakości olej arganowy. Nasza wymiana handlowa z sześcioma spółdzielniami organizacji Targanine zapewnia kobietom sprawiedliwy i regularny dochód, pomagając im podnieść standard życia i zwiększyć niezależność.
Zacznę może od zapachu. Niby przyjemny, ale jest w nim coś co przypomina mi zapach jaki panuje w większości sklepów obuwniczych (takie wymieszanie sztucznego aromatu wanilii z cukrem i orzechami). Nigdy dotąd nie spotkałam się z tego typu nutą zapachową. Mimo wszystko woń jest miła dla nosa i całkiem trwała, a na ciele nieco się zmienia i staje się bardziej przyjemna. Po kilku minutach spędzonych w łazience na wsmarowywaniu specyfiku w ciało, zapach roznosił się po łazience jeszcze przez dobrą godzinę od wyjścia z niej. Trwałość zapachu na ciele też nie jest niczego sobie. Jeszcze na drugi dzień od wysmarowania się masełkiem można wyczuć jego zapach. Mój mężczyzna nie mój oderwać ode mnie nosa i ciągle mnie wąchał :)
Konsystencja masełka jest gęsta, ale maślana w łososiowo-żółtawym kolorze. Daje się łatwo rozsmarować na ciele, nie robi smug i bardzo szybko się wchłania dzięki ciepłu, które wytwarza się podczas procesowi wsmarowywania masełka w ciało. Jednak przy dłuższym wsmarowywaniu zaczyna się rolować i wałkować. Masełko to nie pozostawia na ciele tłustej warstwy i to mnie bardzo cieszy, bo nie lubię jak ubrania kleją mi się do ciała, jednak jakaś (ciężka do określenia) warstwa pozostaje na ciele tworząc ochronny film.
Przejdźmy do działania: masełko dobrze odżywia i nawilża moją skórę- jest to działanie wystarczające, dzięki któremu nie mam na nogach białych śladów po podrapaniu się i nie odczuwam dyskomfortu związanego ze swędzącą, przesuszoną skórą. Nie wiem jednak, czy masełko to sprawdzi się u osób z naprawdę mocno suchą skórą. Myślę, że 24godzinne nawilżenie w przypadku tego produktu jest u mnie spełnione, ale u innych może okazać się raczej dobrym hasłem reklamowym. Mimo wszystko masełko pięknie rozświetla ciało dzięki czemu moje nogi w szpilkach w słoneczny dzień wyglądają jak u modelki! Zaraz po użyciu skóra rzeczywiście jest miękka i gładka, tak bardzo, że aż chce się ją ciągle dotykać.
Opakowanie to malutki słoiczek, który mieści w sobie 50ml masełka. Wersja pełnowymiarowa posiada 200ml i kosztuje 69zł. Jak dla mnie jest to cena zaporowa i nie skuszę się na pełnowymiarową wersję w tej kwocie. Poczekam na przeceny i wtedy zaopatrzę się w jakieś masełko z The Body Shop.
Jak widać słoiczek kolorem nawiązuje do owoców drzewa Agranu, czyli orzechów, z których pozyskuje się olejek arganowy. Nie za bardzo pasuje mi jednak ta niebieska naklejka do reszty opakowania, które utrzymane jest w tonacji brudnego złota.
Skład kosmetyku jest naprawdę całkiem dobry. Na drugim miejscu znajduje się masło shea, na trzecim masło kakaowe. Następnie mamy glicerynę, olej z nasion palmy orbignya oleifera, wosk pszczeli, a dopiero na dwunastym miejscu znajduje się olej arganowy. Szkoda, że jest tak nisko w składzie. Moim zdaniem olejek ten powinien grać w nim jedną z głównych ról. Reszta składu to stabilizatory, konserwanty i silikon. Nie ma na szczęście parafiny, substancji koloryzujących, czy parabenów.
Wydajność tego kosmetyku zachwyca. Nawet niewielka ilość wystarczy na wysmarowanie całego ciała. Mi testerskie opakowanie wystarczyło na pokrycie ciała aż 5 razy!
Data ważności to 12 miesięcy od daty otwarcia, więc myślę, że w rok zużyjemy bez problemu całe, nawet pełnowymiarowe opakowanie.
Linia Wild Argan Oil to nie tylko masełko do ciała, ale także żel pod prysznic, scrub do ciała, mydło do masażu, balsam do ciała, płyn do kąpieli, rozświetlający olej do ciała, olej na suche miejsca i do włosów oraz balsam do ust.
Nie podoba mi się fakt, że przy dłuższym wsmarowywaniu produktu w skórę zaczyna się on wałkować. Nie podoba mi się także cena, która jak dla mnie jest zaporowa. Poczekam sobie na promocję i dopiero wtedy zakupię pełnowymiarową wersję jakiegoś masła do ciała. Nie koniecznie tego arganowego, które dziś opisałam. Aktualnie mam ich jagodowe masełko do ciała, które podbiło moje serce <3 Mimo wszystko masło z serii Wild Argan Oil polubiłam i zużyłam go z wielką przyjemnością do samego dna.
P.S. Jeśli uważacie, że moja recenzja jest szczera i warta uwagi to kliknijcie proszę w ikonkę poniżej, a następnie wyszukajcie recenzję Dżoany Zbieszczyk :) A nóż widelec może uda mi się pojechać na weekend na Mazury (nigdy tam nie byłam) :)
Nie mam ale chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ;)
OdpowiedzUsuńMasełka TBS są fajne, ale nie warte tej wysokiej ceny:(
OdpowiedzUsuńTo prawda
UsuńO wałkowaniu jeszcze w żadnej recenzji nie czytałam, nie lubię tego w balsamach/masłach.
OdpowiedzUsuńNa przecenach czemu nie :) !
OdpowiedzUsuńKto nie lubi przecen? :P
UsuńAh .... już nie mam siły na te masła :D
OdpowiedzUsuńMazury sa piekne, juz klikam. A maslo...w tej cenie nie kupie.
OdpowiedzUsuńDzięki :) No drogie jest to fakt
UsuńZagłosowałam a co :) mnie jeszcze 3 głosy brakuje tylko może też się uda :) Co do zapachu to mam bardzo podobne odczucia :)
OdpowiedzUsuńZagłosowałam na ciebie :)
UsuńBardzo bym chciała przetestować jakieś, pomimo tego, że miałam okazję powąchać u siostry zapach waniliowy i nie za bardzo przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJa mam jagodowe i jest mega :)
Usuńuwielbiam te masła :) są godne polecenia !
OdpowiedzUsuńNiestety ich cena odstrasza przed zakupem ;/
UsuńMasz mój głos! :)
OdpowiedzUsuńThx :)
UsuńSama chętnie bym je wypróbowała,ale cena niestety powala. Kliknięte! :)
OdpowiedzUsuńbardzo podobne już o nim opinię czytałam, ja mam malinowe, jeszcze nie otwarte ciekawa jestem czy sprawdzi się lepiej niż to arganowe, a przede wszystkim wydajniej:D
OdpowiedzUsuńKonsystencja wydaje się być taka, jak lubię:D
OdpowiedzUsuńDla mnie jest genialne! :) na prawdę mi się podoba
OdpowiedzUsuń13sty głosik ode mnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w odwiedziny do mnie i do przeczytania mojej recenzji - byłabym wdzięczna tez za głosik :)
http://www.rewelka-testuje.blogspot.com/2014/08/dzisiaj-przenies-sie-ze-mna-do-maroko-i.html
Dzięki! Także zagłosowałam
UsuńWszyscy chwalą a mnie zapach skutecznie odstrasza.
OdpowiedzUsuńNo nie każdy lubi takie "dziwne" zapachy
UsuńMoje przyszło do mnie dopiero wczoraj, ale już jestem nim zachwycona (zresztą kocham masła TBS, więc mogę być nieobiektywna). Uważam, że zapach jest cudowny!
OdpowiedzUsuńmi zapach pewnie też by się nie spodobał :)
OdpowiedzUsuńJuż wdziałam go na innych blogach,jestem ciekawa bardzo tego zapachu,ale jak pachnie tak jak go opisałaś to podziękuję,lecę zagłosować ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
Dzięki :) No mi się tan zapach tak kojarzy :P
UsuńFajna konsystencja produktu ; )) .
OdpowiedzUsuńJest fajna :)
UsuńJa za ta cenę wysiadam, bo jednak są lepsze masła z o wiele lepszym składem : p
OdpowiedzUsuńTeż fakt :)
Usuń